Karolina i Robert. 2
Wesele za trzy dni, zaczynam szalec, zaprosilam Anke z jej facetem, i tak byl zaproszony, sasiadke z Wojtkiem, tez byl, mlodego, Patryka i Mariusza. Skromnie, ale tak mam byc…
Nowa sukienka przyjechala z Mediolanu, specjalnie wybrana z katalogu, i co najwazniejsze pasuje idealnie. Bez w koronkach, z wieloma przeswitujacymi miejscami, ale z podszewka… i tak efekt jest niesamowity…. Anka szalala, a sasiadka wsciekla sie, ze nie miala takiej na swój slub, ale dla panien z brzuchem takich nie szyja… Jestesmy teraz trójca nierozlaczna…. a co nas polaczylo… seks… i to wyrafinowany…
– Jak tam wasze pozycie Karolinko, bo mój Wojtus to rypie mnie doslownie do bólu…
Juz widac brzuszek i sluzy jej ciaza, bo chodzi taka rozpromieniona i tak duma…
– Wiecie, ze seks bedzie dopiero po slubie ?
– No co ty, swietoszek ?
– Raz mu dalam na waszym weselu, co mi sie oswiadczyl potem…
– To musial byc nieziemski seks…
– Chodzi o cos zupelnie innego…
– A… o co ? Powiedz…
– Nie moge, obiecalam…
– Menda jestes.
– I raz mu zwalilam w samochodzie…
– Ty i dwa razy…. ?
– Zartujesz, cos jest nie tak z nim…
– Duzo trenuje…
– Akurat…
Zaczely sie smiac… a ja zrozumialam, ze nie moge im tego powiedziec… i ze mi samej jest wstyd, a jak ciezko musial miec Robert przez te wszystkie lata ukrywania sie ze swoja… choroba ? … zboczeniem…. ?
Duzo przeszlysmy razem, ale im tego nie powiem. Chociaz one tez nie sa swiete.
Anka daje zulom, sasiadka tez nie bedzie sie chwalic swoim synem, dobrze, ze nie z nim zaszla w ciaze… ale dawanie swojej zony innym w zdradzie… to jest naprawde dziwne. Zaczynam rozumiec jego radosc i szczescie, gdy mu powiedzialam, ze bez skrupulów zrobie to dla niego…
Ale to jest jego tajemnica i nie moge jej zdradzic, jestem jego zona…. on jest mój, ja jego… i to bedzie nasze, tylko nasze…
– Dziewczyny, on dlugo nie mial kobiety, moze sie wstydzi ?
– A ma chociaz cos tam w gaciach ?
– Tyle co twój Wojtek… moze ciut mniej… ale ciut…
– Mój ma normalnego, rzucila Anka… ale nie narzekam, za to mój kochanek ma wielkiego…
– Nie masz jeszcze slubu, a juz masz kochanka… sasiadka… rzucila…?
– Dla równowagi psychicznej… ale ciii… tez bedziesz miala… poczekaj jak urodzisz…
– Watpie, mój rypie mnie, ze czasami mysle, skad on bierze sily… ?
– Moze bierze viagre… ?
– Co ty… zauwazylabym … on po prostu lubi panienki w ciazy…
Odwrócila glowe w moja strone i puscila mi oczko…
– Na weselu tylko dobrze mi sie zachowywac… zadnego seksu z byle kim…
– To sie jeszcze zobaczy…. zasmialy sie…
– Mendy jestescie… zboczone zdziry…
– Porzadna sie odezwala…
– Pa, lece… dziewczyny…
Slub jest w piatek. Od rana siedze u fryzjera, wygladam bosko, cale wlosy zakrecone i rozjasnione w mocny blond…
Jola po obiedzie wezmie dzieci do domu. Jego tez pójda ok 8 wieczorem…
Na 14 podjedzie pod dom. To jest moja najwazniejsza chwila w zyciu. Stanelam przed lustrem, jeszcze raz spojrzalam sie na siebie… Jola juz pojechala z dziecmi moim autem, a ja czekam.
– Jestes szczesliwa kobieta… mówilam sama do siebie, do lustra… dalas rade, choc chcieli cie zniszczyc… i mój i MÓJ… a teraz idziesz w swoje prawdziwe zycie. Gdyby nie TWÓJ kochanek, nigdy nie znalazlabys sie w tym miejscu. Powinnas mu podziekowac, a potem przeklac. Zamykasz wszystko i wszystko otwierasz… jestes na koncu swojego zycia i na poczatku. Lets go.
Zajechal…
Ale inny samochód… mercedes, chyba najnowszy, bo takiego nie widzialam, caly pieknie ustrojony, czarny w biale kwiaty.
Ide.
Ale za kierownica siedzi jakis obcy facet…
A z boku jeszcze jeden…
Wychodzi i otwiera mi drzwi… usmiecha sie, ale nic nie mówi… wielki, napakowany gosc… az mnie ciarki przeszly…
Jedziemy.
– Na slub jedziemy, prawda ?
Nic.
– Do Roberta ?
– Ja, Robert…
Niemiecki ?
Znam niemiecki… kim jestescie ?
– Wer bist du ?
– Borys und Jurgen, freunde Robert.
Teraz nie tylko sie przestraszylam, ale i zdziwilam, bo u kierowcy zauwazylam na dloniach tatuaze… i na szyi, jesli ma je tam, to znaczy, ze na calym ciele tez… I tez facet szafa… Robert wspominal o wspólnikach z Niemiec, ale ci to wygladali na bandziorów, bardziej niz na wspólników…
Ale zajechali pod urzad. Tam doslownie tlum ludzi, mialo byc kilka osób… a bylo z 100 … co najmniej…
Otworzyli mi drzwi… i wyszlam tak stremowana, ze doslownie zabraklo mi slów…
Jest Anka i sasiadka…
– Co sie dzieje, dziewczyny, skad ci ludzie ?
– Nie mamy pojecia, ale kilku z nich gada po niemiecku…
Jest Robert, nareszcie… prawie podbieglam do niego….
– Ale jestes piekna… oszaleje zaraz…
– Jacys Niemcy mnie przywiezli… co jest grane ?
– To moi goscie, potem ci wytlumacze… chodz zostac moja zona…
I poszlismy. Pijana za szczescia mówilam TAK, TAK, TAK … widzialam tylko jego usmiech, potem oklaski, szampan i tysiace buziaków, uscisków od nie mam pojecia kogo…
Calowali mnie obcy ludzie, mówili jacy sa szczesliwi… oni ? To ja jestem najszczesliwsza na swiecie…mam swojego ksiecia.
Pojechalismy do lokalu. I o dziwo, bardzo malo ludzi zostalo, te moje dziewczyny, ich faceci, Mariusz, Patryk i mlodym, kilku facetów z zonami i Niemcy. Stali z boku, jeszcze bylo ich trzech, razem pieciu, dobrze ubrani, ale tacy inni.
Robert wszystkich rozsadzil wedlug karteczek, my siedzielismy z naszymi dziewczynami.
Okazalo sie, ze faceci z zonami to wspólnicy z fabryki, jacys dyrektorzy, a Niemcy, to tez wspólnicy.
Po godzinie znalam juz wiekszosc. Zabawa sie rozkrecala. Pierwszy taniec nasz, a potem kazdy z kazdym.
Wieczorem Robert poprosil mnie do stolika Niemców…
Rozumiem niemiecki, mialam w sredniej i na studiach, wiec rozmowa szla dosc gladko….
– Karolinko to mój najwiekszy przyjaciel Mahmed i jego ochroniarze.
– Witam, jestem zona Roberta.
– Wiemy, wiemy i cieszymy sie, ze chlop w koncu znalazl kobiete swoich marzen…
– To Borys, Jurgen, Iwan i Otto.
Kiwneli glowami… jak on sie zgadal z nimi… ?
I na dodatek, najwiekszy przyjaciel…
– Karolinko, chlopaki przywiezli nam prezent weselny…
– Fajnie, a gdzie on jest ?
– Musimy wyjsc przed lokal…
Cholera, ale sie nagrzalam… taki duzy ?
Mahmed wysunal reke obym go wziela…. co robic… wzielam… i idziemy.
Przed lokalem nie bylo nic, tylko zaparkowane samochody… idziemy dalej… podchodzimy do jednego, jakis z nich odpikal go, zaczal otwierac sie bagaznik i wylecialo pelno balonów.
– A to co ? Zawolalam usmiechnieta…
– To jest Twój prezent od Mahmeda, nowe Audi Q5, dla kobiety…
– Co ? Dlaczego ?
– Jestes kobieta naszego przyjaciela i my cieszymy sie razem z Toba….
– Ale tak nie mozna….
Zaczeli sie smiac…
– Mówilem, ze skromna…
Podali mi kluczyki i zaczeli wracac do srodka…
– Robert, co sie tutaj dzieje… ?
– Dostalas prezent, nie cieszysz sie ?
– Ale ten samochód kosztuje fortune ?
– Co ty, ok 150, to nie jest duzo… sam bym ci kupil, ale uparli sie…
– To kim oni sa… ze daja takie prezenty…?
– Ok, powiem ci, jestes moja zona i moje sprawy sa teraz i twoimi. Ale to tylko nasze sprawy, pamietasz ?
– Jestem twoja zona, dobrze to ujales…
—————— Ci Niemcy sa z opowiadania – Moja zona i Slawek, czesc 7.—————————
– To jest mafia turecka, kiedys, gdy moje malzenstwo zaczelo sie walic, nawiazalismy wspólprace w handlu chemia gospodarcza, to byly inne czasy, mialem mala hurtownie i bankrutowalem. Moja zona zostala sekretarka u swojego nowego niby tescia i dostawala wiecej pieniedzy za dawanie mu dupy, niz ja wyciagalem na miesiac. Nie mialem jak utrzymac domu i ona to wykorzystala z usmiechem na ustach…
– Kurwa…
– Spokojnie… pojechalem do Mahmeda i zaproponowalem uklad, na który on poszedl i polecialo, kasa taka, ze po miesiacu smialem sie sam z niej, jej tescia i kochanka.
– Ta kurwa dawala swojemu tesciowi ?
– Przyszywanemu, Slawek nic nie wiedzial, do czasu… ale sluchaj, po czasie jak kazdy mial juz kasy jak lodu, wykupilem za dlugi jego firme, mówilem ci, wywalilem wszystkich na bruk, fabryke rozjechalem buldozerami i postawilismy fabryke z Mahmedem na udzialy.
Zostalem szanowanym biznesmenem, a Mahmed zdobyl legalna fabryke w Polsce. Oczywiscie od tego czasu postawilismy dwie hale wiecej, wiec jestesmy przyjaciólmi po wsze czasy.
– Bedziesz chcial abym dala mu dupy ?
– Bron Boze, to Turcy, dla nich rodzina to swietosc, wiele razy proponowali, ze zabija moja zone i jej kochanka, ale mówilem nie…
– Co ?
– To mafia, oni zalatwiaja swoje sprawy w konkretny sposób, podam przyklad. Raz zalatwilem spotkanie z kochankami zony, którzy próbowali rznac ja w moim lokalu, ich czterech, nawet pieciu i jego ochroniarze… wiesz co im zrobili ?
– Co ?
– Wszystkim zalatwili dluzszy pobyt w szpitalu, chcieli ich pozabijac, ale ublagalem….
– Nie miales problemów z policja ?
– Mam kilku znajomych gliniarzy, którzy sa mi wdzieczni…
Podejdz tutaj… jak mnie nie wezmiesz zaraz… to eksploduje… jestes niegrzeczny i zadajesz sie z niebezpiecznymi ludzmi…. a mnie to podniecilo na maksa…
Wcisnelam nu noge w krocze… objelam za glowe i pocalowalam jak najmocniej….
On objal mnie za tylek, przycisnal… poczulam jak mu staje…
– Juz jestesmy czysci… w interesach…
– A gdybym poprosila na przyklad Jurgena, to zrobilby cos dla mnie ?
– Dla mojej zony… mysle, ze wszystko…
– To ty mnie zerznij, a ja potem wykorzystam Jurgena… oczywiscie bez seksu…
Mysl, która mnie naszla dala dodatkowego kopa na moje zadze…
To bylo dzikie, otworzyl drzwi od mojego nowego samochodu, wepchnal na tylne siedzenie i nim zdazylam sciagnac rajstopy z majkami na dobre, juz wkladal. Jak ja tego potrzebowalam…
Jego kutas byl dzis olbrzymi… czulam kazde wepchniecie… tak dawno nie mialam. To jest moje zycie… pierdolenie… Zaczelam odplywac… jebie mnie mój maz… jest mi dobrze… oddaje sie calkowicie, cale cialo i umysl…
Nasza noc poslubna, na parkingu przed lokalem, prawie na ulicy… mam to gdzies, jemu bede dawac tam, gdzie bedzie chcial…zawsze sie wypne… dam w kazda dziure… i…
– Moge ?
– Zawsze…
I… zawsze dam sie zlac…
– Najwyzej zajde w ciaze… i urodze ci dziecko… szepnelam mu do ucha…
Poczulam jeszcze jeden strzal… jeszcze dopychal… i tak pieknie jeczal….
Obejmowalam go i rozkoszowalam sie ta idealna wrecz sytuacja…
Mój maz, moja sperma i moja zalana cipa…
– A siedzenia ?
– Wypiora sie…
Zaczelismy sie smiac i ubierac… mimo wszystko bylismy prawie na ulicy…
– Wracamy do gosci, bo beda gadac…
Znowu sie usmielismy… wiemy… razem mamy to w d…
Robert polecial dopilnowac wódke i znajomych… a na mnie kiwnal Mahmed…
– Usiadziesz ?
– Nie wiem jak dziekowac za to Audi…
– Kazdy z chlopaków sie zlozyl, my bardzo lubimy i cenimy Roberta. Jest dla nas bardzo wazny… i cieszymy sie, ze nareszcie po tylu latach spotkal ciebie. Opowiedzial nam o tobie prawie wszystko. Jestes kims wybitnie wyjatkowym, ze tak szybko sie zeni…
– Dogadalismy sie…
– Ja wiem, ale tylko ja… i ciesze sie, ze bedziesz to robic dla niego…
Aha, wiec mu powiedzial, a chlopakom nie…
– Czekalam na takiego faceta, który mi bedzie pozwalac i cieszyc sie z tego, jestesmy stworzeni dla siebie.
– Musze ci tylko cos powiedziec… wiele razy zdarzalo sie, ze chcieli go uwalic zli ludzie, czesto pomagalismy, potem sie ogarnal, ale im czlowiek jest wiekszy, tym wiecej mend krazy wokól niego, a ze wzgledu, ze on umie o siebie zadbac, beda atakowac ciebie, aby jemu zaszkodzic…
O cholera, to nie przyszlo mi do glowy… wielkie pieniadze, wielkie mozliwosci, ale i duze klopoty…
– Wiesz, ze Robert jest kims i musisz to miec na wzgledzie, kazdy bedzie teraz patrzec na ciebie i ciebie komentowac, musisz mimo wszystko sie pilnowac… twoje zycie moze sie zmienic dosc radykalnie…
– Nie myslalam w tych kategoriach… ja go tylko kocham…
– Tak, ale jako twój maz ciagnie za soba bagaz swoich doswiadczen…. beda ludzie, którzy w tobie zobacza slabe ogniwo… ale jak za bardzo podskocza, przyjedziemy i zrobimy porzadki…
– Spróbuje sie pilnowac i zadbac o siebie… a pro po, mam prosbe…
– Dajesz.
– Kiedys pewien gnojek mocno mnie obrazil, szmaciarz, doslownie nikt… ale boli mnie to…
– Jesli to nikt, to po co o nim myslisz, nie warto zajmowac sie smieciami…
– Ale gdyby np Jurgen pojechal ze mna w jedno miejsce, jutro to rozwiazalby mój problem…w wasz sposób..
– Zalatwione. Tylko nie mysl, ze jestesmy bandziorami, kiedys tak, bylismy, ale postawa Roberta zmienila moje postrzeganie przemocy. Zmienilem sie, bo bralem z niego przyklad i teraz wiele spraw zalatwiamy negocjacjami… ale jak chcesz po staremu… chlopaki zrobia dla ciebie wszystko…
Zagadal do nich w jakims dialekcie… a oni tak sie ozywili. Jurgen poslal mi oczko i palec w góre…
Zalatwie stara sprawe, po nowemu…
Zabawa do rana, poznalam wszystkich jego wspólników, ich zony… dyrektorów… i nie mam pojecia jeszcze kogo…
Zaczynalam byc zmeczona… byla juz 4… powoli sie rozchodzili…. Niemcy pili na umór… ale bez awantur… pomacalismy sie kilka razy w kuchni…
– Ty masz nadal mokre majteczki… ?
– Tak, to moja sperma… i nie mam ochoty sie z nia rozstawac…
– Jestes troszke zboczona…
– Troszke… poczekaj az sie rozkrece…
Blysk w jego oczach jest bezbledny…
Zaczelo sie konczyc.
– A wiesz, ze jedziemy do mnie ?
– Jak to… ? Jola z dziecmi jest u mnie w domu…
– Rano przeprowadzimy wszystkich od nas.. dzieci w nocy i tak spia…
Nowe zycie zaczelo sie.
– Dobrze…
W jego sypialni stalo wielkie lózko, przejscie do lazienki za nim… lazienka olbrzymia… gdy mylam cipke, zastanawialam sie ile jeszcze bedziemy sie kochac…
Ale przed wyjsciem mialam maly dylemat, bo albo jestem ubrana, albo naga. Nie mam zadnych swoich rzeczy…postawilam na nagosc…
Niestety… po wyjsciu nastapilo pierwsze najwieksze rozczarowanie tego dnia…. Robert spal… na boku, zdjal tylko marynarke…
Przytulilam sie do niego, przykrylam koldra i równie szybko odjechalam…
**********
Mam na imie Robert i wlasnie patrze na moja nowa zone.
Spi biedaczka wykonczona po weselu, jestem zly na siebie, bo chcialem sie jeszcze wczoraj, to znaczy dzisiaj… w nocy z nia kochac, ale odjechalem. Teraz patrze na jej spokojna buzie i nie moge uwierzyc. Spotkalem kobiete, która uwielbia sie pieprzyc i bedzie mi wierna.
Wiem, ze to paradoks, ale nie az tak duzy. Wiekszosc owych zdrad bedzie zaaranzowana, ale i spontan bedzie fajny.
Jestem zboczony… tak… i rozumiem kobiety, którym to nie odpowiadalo. Sa zonami i nie wyobrazaja sobie, ze ich maz zmusi je do pieprzenia sie z innymi. Nawet juz nie próbowalem od kilku lat takiej szukac.
Stracilem pierwsza zone w ten sposób, akurat spodobalo sie jej to, ale przy okazji wyszly wszystkie jej zale do mnie.
Wykorzystala to, potem zostala zmanipulowana i zamiast razem sie bawic…. odeszla z kochankiem.
Wiele miesiecy rozpaczalem, potem bylo zaprzeczenie, zlosc, a na koniec nienawisc. Zniszczylem wielu ludzi, wielu na to zasluzylo… ale ich losem powinien kierowac , powiedzmy, jakis tam stwórca, a nie ja.
Zyjac w samotnosci, tylko z dziecmi, zrozumialem, ze zlosc i nienawisc nigdy nic nie zbuduja. Patrzylem na nia, zylem z nia, ale puste zycie jest nic nie warte…
Pogodzilem sie, ze nie musze byc szczesliwy, aby zyc…. ona natomiast nie…
Poszla z nastepnym, choc mielismy umowe, ze wraca do domu, mieszka z nami, z dziecmi, a jedynie nasze pozycie sie skonczy. Ja wytrzymywalem, chociaz teraz wiem, ze oszukiwalem.
W czasie jej zdrad zainstalowalem kamery w pokojach i nagrywalem wszystkie jej wystepy. I w czasach slabosci ogladalem je z wyobraznia, ze jednak robi to dla mnie, ze nadal gra swoja role i ze nadal jest moja zona, fizycznie i psychicznie.
Jej zakazalem po powrocie wyskoków i to moglo spowodowac frustracje…
Nie wytrzymala i poszla… w chwilach slabosci okazala sie po prostu… kobieta…
Teraz wiem, ze bylo to okrucienstwo z mojej strony, bo nie tylko byla babka o duzych wymaganiach, to jeszcze przez ostatnie 1,5 roku robila to czesciej, niz przez lata naszego malzenstwa.
Jej dawno wybaczylem, moglibysmy zostac nawet przyjaciólmi… albo… i nie… niech tak zostanie.
A teraz spotkalem JA.
Gdy spotykalismy sie przypadkowo… tak mi przypominala moja zone, ze poczulem slabosc. Ta sama elegancja, ten styl, to cos kobiecego, co ma naprawde niewiele…
Ale byla zona i byla mu wierna. Tez cos czula, bo zaczynala delikatny flirt… ale gasilem to w zarodku. Nie… ja juz nikogo nie zranie. Wolalem zostac sam do konca zycia.
I dar od losu…. jest wolna kobieta… a jej poswiecenie dla meza, aby urodzic mu dzieci, nawet z innym, oszolomilo mnie…
Poczulem, ze ktos z takim poczuciem wiernosci, w niewiernosci… jest tym kims.
A gdy powiedziala mi, ze bedzie kurwa dla mnie i bedzie to… robic dla mnie…. wlasnie, nie… ze bedzie to robic, tylko, ze DLA MNIE… od razu wiedzialem, ze to jest ONA.
To jest w glowie, w swiadomosci ulozenia sobie swiata, podejscia do niego, ksztaltowania go, poczucia swojej seksualnosci i swobody w traktowaniu seksu jako cos naturalnego… a na koniec… wiernosc.
Jesli zakaze jej to robic z dana osoba, to tego nie zrobi… i o to chodzi. Jestem jej mezem, panem i wyrocznia. A ona moja królowa.
Delikatnie wstalem, rozebralem sie do rosolu, poszedlem sie umyc i gdy wrócilem powoli odslanialem jej nagie cialo…
Jej skóra byla naprezona, delikatna i pachniala kobieta…
Spala mocno, wiec powoli przesunalem ja na plecy… jaj gladka cipka zapraszala… wygladala jak u malolaty… mala i zgrabna.
Pocalowalem, liznalem, potem lekko rozchylilem platki i wpilem sie w nia.
To jest chwila, na która czekalem dobrych kilka lat…
Nie mialem juz dawno kobiety, wiec kazdy centymetr mnie fascynowal, kazda faldke lizalem kilkukrotnie… jej guziczek obudzil sie.
Objalem ja za uda, tuz przed cipka laczyly sie, tak lubie najbardziej… nie za chuda i nie gruba…
Przesunela nogi… jeknela… ale sie nie obudzila…
Mój jezyk juz byl w srodku, potem na lechtaczce… na udach… jaka gladka skóra…. poczulem wilgoc… zaczela sie podniecac…
Uwielbiam kobiety, których cialo pokazuje swoje zadowolenie… im bardziej podniecone, tym bardziej mokre…
Moja poprzednia zona w szczytowaniu plynela rzeka…
Poczulem reke na glowie… która zaczela ja dociskac do lona… zerknalem… oczy zamkniete… spi ?
Jak tak chce… ruszylem jak ze swidrem… delikatnie i mocniej… glebiej i po lechtaczce… Biodra zaczely tanczyc… wyginac sie, podnosic i opuszczac… soki lecialy, ze… az milo….
Nagle wygiela sie biodrami do góry i strzelila wilgocia…. a ja ja doslownie polykalem…
– Mezu mój, to ty, czy jakis z moich kochanków…. ?
– To ja zono… zawiedziona… ?
Podnioslem sie i pocalowalem ja…. ona natomiast reka namierzyla mojego czlonka i wlozyla do srodka… wydajac piekne westchniecie….
– Nigdy… ty, tylko ty i zawsze ty… zapamietaj… moze nie pierwszy, ale zawsze ostatni…najwazniejszy. Boze jaka jestem szczesliwa….
Jej biodra zaczely taniec, a moje podniecenie roslo wykladniczo…
– Musisz cos wiedziec kochany…
– Tak ?
– Po pierwszym zaraz dostaje d**gi orgazm….
Wbilem do konca piec razy, a ona zaczela szczytowac z jekiem, który musialem uciszyc pocalunkiem, bo zaraz dzieci sie zleca…
Ruszala sie dalej w tym samym tempie…
– Trzeci tez szybko dostaje…
Jak jej cipka zaczela sie naprezac, jak obejmowala mojego, to co… mialem wstrzymywac… ?
Dostalismy razem…
Jej usmiech i blogosc byla promykiem oswietlajacym nasze nowe zycie…
Dlugi pocalunek i … wlecialy dzieci…
– Hurra… jestescie…
Ona przykryla nas po szyje…. bo bylismy nadzy… nasz usmiech… ale za nimi szla opiekunka…
– Dajcie rodzicom sie ubrac.. zapraszamy na sniadanie…
Rodzicom… jak to brzmi… tak zupelnie normalnie…
Gdy wyszli… ona zanurkowala pod koldre…
– Co robisz ?
– To co lubie…
Boze… ale odlot… uwielbialem kiedys… tak … kiedys… lata temu, jak moja brala po wszystkim… rzadko… ale pamietam… a ta… bez proszenia… od razu… i to lubi… ale trafilem na kobiete…
– Lubie brac jak opada, jest wtedy taki plastyczny…
– Jestes niemozliwa, ja to tez uwielbiam… ale nawet nie marzylem…
– To teraz bedziesz mial zawsze… wstajemy…
************************************
Obudzil mnie lizaniem cipki, ledwo doszlam do swiadomosci, a juz dochodzilam…
Obraz lezenia w lózku z mezem, idealnym facetem, kochankiem… w pierwszym dniu naszego nowego zycia… po pierwszej nocy wzial mnie od razu. Strzelilam i to obficie… To bezpieczenstwo, a moze bardziej jeszcze dlugoletnie pragnienie, aby chociaz raz zrobil to mój pierwszy maz…
Tak, to pragnienie skumulowalo sie, wiec, gdy jego pala weszla we mnie, d**gi i trzeci byl kwestia czasu…
Boze jaka jestem szczesliwa….doszedl ze mna… w pierwszym dniu naszego razem.
Po sniadaniu pojechalismy po moje dzieci. Ciuchy przeprowadzimy pózniej, jego dzieci tak wariowaly, ze musielismy ich razem poznac…
Po obiedzie zadzwonil Mahmed, a on podal mi sluchawke….
– Odpuscilas, czy dzialamy… ?
– Dzialamy, za godzine ?
– Dobrze.
– Co wy kombinujecie ?
– Mam bardzo stara zadre z jednym gosciem i chce to rozwiazac jeszcze dzisiaj…
– Pamietaj tylko, ze teraz jestes moja zona…
Przypomnialy mi sie slowa Mahmeda na weselu…
– Bede kulturalna i bede sie pilnowac… to zajmie nam 30 minut…
Po godzinie zajechal ten czarny mercedes… wyskoczylam, oczywiscie elegancko ubrana… i zaczelam kierowac Jurgena do miasta.
– Czy bedziesz mógl udawac, ze jestem twoja dziwka… ?
Jurgen skrzywil sie… ale zgodzil…
Wyjasnilam, ze kiedys bylam w lokalu i kelner potraktowal mnie jak zwykla kurwe, a bylam z dwoma starszymi panami, którzy prowadza moje interesy…
On byl mlody i w obrazliwych slowach wyrzucil nas z toalety…
Usmiechnal sie, chyba jednak zrozumial, ze sytuacja byla konkretna…
– Cham… zrobi sie..
——Kelner, odcinek Dziecka, 23.
Zajechalismy, weszlismy na sale, znalazlam tego kelnera, tak sie pokrecilam, aby nas zobaczyl, to znaczy bardziej mnie…
Liczylam, ze pozna…
Jurgena poslalam do toalety… a sama usiadlam sie do stolika… sukienka tak fajnie sie podwinela…a ja jej nie poprawilam…
– Podac cos pani… ?
– Moze kawe, chociaz… gdzie sa toalety ?
– Tam , za schodami…
Po chwili wstalam i wyszlam…
Kilka osób siedzialo, ale nikt nie zwracal na nikogo uwagi…
Jurgen czekal…
– Zaraz przyjdzie… moze nie rób mu wielkiej krzywdy…
Stanelismy razem, oparlam reke na jego ramieniu…i czekalam…
Doslownie trzy minuty… i wpadl tak naladowany, ze nie zwrócil uwagi, ze Jurgen jest o glowe wyzszy od niego…
– Zadnych kurew i zadnego kurestwa w moim lokalu… wynocha…
– Przepraszam. ale tylko czyszcze mojemu facetowi koszule, bo przybrudzil…
– Pamietam cie kurwo, nie raz tu bylas…
Kiwnelam glowa… a Jurgen chwycil go swoja wielka lapa za szyje i podniósl do góry…
Zaczal cos gadac w swoim dialekcie… oparl go o sciane i docisnal…
– Dlaczego pan mnie ciagle obraza…?
Jego oczy zaczynaly robic sie duze… a nogi próbowaly zlapac podloge…
– Nie lubie ludzi, którzy nie szanuja innych, sa chamscy i uwazaja sie za lepszych… zobacz gnojku, teraz mój facet jest lepszy… czy ma potrzymac cie jeszcze dluzej… ?
Jego jeki mówily, ze nie…
Klepnelam go w ramie… puscil go….
Przez kaszel nic nie mówil…. ale zaczal…
– Wezwe gliny, zobaczysz kurwo…
– Co zobacze… ?
– Jestes padlina…zapamietaj to sobie… wiesz co on zrobi z toba, naprawde niczego nie jestes w stanie sie nauczyc ?
Spojrzalam sie wscieklym wzrokiem na Jurgena i kiwnelam glowa…
Dostal z piesci w gebe… polecial w róg i… przestal sie ruszac…
Teraz sie przestraszylam… ale Jurgen podszedl, dotknal szyje i kiwnal na mnie…
– Jest ok, jak chcesz to mu przywal…
Mialam buty na obcasach… kusilo mnie jak cholera…juz chcialam odpuscic… ale wyszla ze mnie kurwa…
Bylam tak naladowana, takie dziwne emocje mna szarpaly… podeszlam, podciagnelam sukienke. odsunelam majtki i nasikalam na niego….
Poszlo na spodnie, glowe… a niech skurwiel ma…jeszcze cos chcialam zrobic… ale nie… jestem kulturalna… w miare… ile mozna… i nie chcialam przesadzic… kiwnelam reka i wyszlismy…
Mój usmiech rozweselil Jurgena…
– Daje kopa, co ?
– O tak…
– To adrenalina, tylko nie uzalezniaj sie, bo to wciaga…
– Co wciaga ?
– Przemoc, sila i wladza, trzeba bys odpornym… bo cie zniszczy… pogadaj z Robertem, on umie nad tym panowac….
– Ale bylo fajnie, dziekuje ci… nie powiesz mu ?
– Ty mu powiesz…
– A musze ?
– Musisz. To twój facet…
– Ok.
Gdy przyjechalismy wszystkie dzieci bawily sie razem. Rozgardiasz jak w przedszkolu… a on patrzyl sie uwaznie na mnie…
– Musze sie wytlumaczyc… nie mamy zadnych sekretów, prawda ?
– Prawda, balem sie o ciebie…
– Bylam z Jurgenem….
– Ale zawsze…
– Kiedys bylam z naszymi ksiegowymi, wiesz tymi dziadkami w takim jednym lokalu i kelner, gdy bylam w lazience, przyszedl do mnie i wyzwal od kurew, ze niby bede im dawac…
– No to cham…
– No wlasnie, ale taka mloda i tacy starzy… wiesz, moglo tak wygladac…
– Ale przeciez ty nic nie zrobilas…?
– I dlatego pojechalismy mu wytlumaczyc, ze postapil bardzo brzydko i ze ma przeprosic… a on nadal mnie wyzywal od kurew… wiec Jurgen zrobil to, po co przyjechal, i dal mu w gebe…
– A ty ?
Tu mnie zlapal… nie chcialam mówic calej prawdy, do tej pory bylam dla niego ta porzadna…. wiem… to i tak sie wyda… ale w pierwszy dzien malzenstwa… ?
– Gdy tak lezal bezwladnie… wstydze sie…
– Juz to sie stalo…
Zrobilam sie chyba czerwona, bo policzki zaczely mnie tak piec….
– Nasikalam na niego…
Zaczal sie smiac….
– Co ?
– To takie kobiece… bez wysilku fizycznego zrobilas… najwieksze upokorzenie dla faceta…
Pomyslalam, ze nie dla wszystkich, ale w tej sytuacji raczej tak…
– Teraz mi wstyd…
– Zrobilas to przy Jurgenie ?
No tak, dla mnie nagosc jest tak naturalna i… nie pomyslalam, ze on moze to odebrac inaczej…
– Teraz to do mnie dotarlo… ale raczej byl odwrócony…
– Akurat…
– No to widzial cipke swojego kumpla… tam nie bylo atmosfery seksu…
– Nie masz problemów z nagoscia ?
– Zadnej, ale to raczej dobrze dla ciebie kochany….
Podeszlam i zlapalam go za krocze… stal mu… o cholera…
– Podobalo ci sie to ?
– Nie bylo zle…
– Moze ty wykorzystamy… chodz do lazienki… na minutke… teraz i ty mnie wziales…
Rozejrzal sie, akurat dzieci byly w d**gim pokoju….
– Ale do góry…
Lecielismy jak szaleni trzymajac sie za rece… ledwo zamknal drzwi, a juz bylam odwrócona i wypieta…
Wszedl mocno… do konca… i … chwycil mnie za szyje… o kurwa… mój facet robi to, co uwielbiam… odruchowo… bierze mnie jak swoja suke… wbilam sie sama…
– Mocniej… tak lubie…
Scisnal i pochylil do przodu… dotknelam piersi… brodawki bolaly… ale spontaniczny seks… nachylilam sie jeszcze bardziej i dotknelam jego jajek… jedno publiczne obnazenie sie i… mój facet… leje w cipke…
– O kurcze… d**gi raz… szepnal…
Dobijal kilkoma ruchami… odwrócilam sie i pocalowalam go… trzymajac palke w dloni i lekko walac…
– Trzeba bedzie zaczac sie rozkrecac… porozmawiamy o szczególach… ?
– Pózniej ?
– Przy nastepnym seksie ?
– Chcesz kobieto mnie wykonczyc… jutro mam trening… musze byc w formie…
– Dobra, odpoczniesz… ale na krótko…
– Nie do konca, bo pod koniec lipca mam Ironmana w Hamburgu… pojedziesz ze mna ?
– Jesli chcesz to oczywiscie…
– Bedzie dobra zabawa.
Wrócilismy do dzieci. Duza z nas teraz rodzina… Zobaczymy, czy moja Jola bedzie mogla byc z nami… dom jest duzy…
Sa wakacje, cale szczescie, dzieci wariuja w domu, ogrodzie i na basenie.
Tak, Robert ma basen w ogrodzie… Pogoda dopisuje… wiec one sie bawia, a ja opalam, musze byc piekna dla meza…
Dzieciaki co chwile wolaly do mnie … mamusiu zobacz to, zobacz tamto… moje jeszcze nie, a te… to takie mile…
Jeden dzien… musialy byc spragnione kobiety… jednak facet, chocby najlepszy ojciec, to nie jest to…
Tydzien przelecial spokojnie.
Mój interes kreci sie prawie samoczynnie, jestesmy na telefonach, niech wszystko sie ulozy na spokojnie…
Jola dochodzi codzienne, nie chce sie narzucac… tyle, ze Olenka za nia przepada…. Za rok bedzie chodzic i wariowac jak inne.
– Robercie, a plywanie trenujesz w basenie ?
– Nie, mam w piwnicy d**gi basen…
– Co, masz dwa baseny ?
– Ten d**gi to jest maly, tylko do plywania, ma tak zwane przeciwprady i plywam w miejscu, ale trening zaliczony.
– A rower tez w piwnicy ?
– Rowery…
– To ile ich masz ?
– Cztery.
– Ladnie… pokazesz mi ?
– Chodz…
Boze… taka piwnica, to prawie jak dom, Wszedzie plytki, sprzet do cwiczen i rowery na scianach…
– A dlaczego one wisza na scianie…
– Aby kola nie skrzywialy sie…
– A to takie wazne… ?
– Moje kola kosztuja po 8 tys.
– Same kola ?
– Tak.
– To ile kosztuje caly rower ?
– Ok 50…
– Tysiecy ?
– Dobry tak… a mnie stac na nie… kiedys porozmawiamy o finansach, musisz wiedziec, co i jak….
– Ok.
Dobrze… raczej forsy mu nie brakuje…. czy to jest mozliwe, aby tak dobrze trafic ?
Lezelismy sobie na lezakach… dotykalismy palcami… muskal je…
– Robert ?
– Tak kochana ?
– A jak z tym seksem bedzie, bo nie tylko jestem ciekawa, ale i juz mam ochote…
– Zastanawiam sie… kiedys fantazjowalem wiele, ale z czasem przestalem…
– Chcesz to jakos w domu zorganizowac, czy gdzies indziej… ?
– Dom uwazam za bezpieczny… ale tylko dla znajomych, z obcymi bedzie problem…
– To nie wpuszczajmy obcych do domu, tylko wyjedzmy do nich…
– Na razie wolalbym ze swoimi, mam dwóch, trzech… wtajemniczonych od lat przyjaciól… ale teraz jest mi dziwnie… nie wiem jak sie do tego zabrac… ?
– To moze mi dasz wolna reke, spróbuje i zobaczysz, czy ci sie spodoba… ?
– Zrobilabys to ?
– Oczywiscie, tylko najpierw z twoimi znajomymi, czy z moimi… ? Tez mam kilku … wtajemniczonych… którzy tylko czekaja… a gdy bylam juz bez meza, to mialam ostre podrywanie… tyle, ze wtedy nie mialam ochoty, ale teraz juz mam…
Jego reka chwycila moja duzo mocniej…
– Jestes idealna… czytasz moje mysli…
– Tylko tak kombinuje, ze moga… sie peszyc na twój widok… przynajmniej na poczatku, tez musze im to wytlumaczyc…
– Ja wcale nie musze byc, mozesz mi opowiedziec…
– A ja mam pomysl… masz jeszcze te kamery zainstalowane ?
– One byly w starym domu, tu sa tylko te z ochrony na zewnatrz…
– To zamontuj kilka w domu… np w sypialni… chyba, ze nie chcesz na naszym lózku mnie widziec, jak bede rypana…
Scisnal mi dlon zupelnie mocno…
– Jestes niemozliwa, w ten sposób wlasnie ogladalem swoja pierwsza…
– Byla…
– Tak, przepraszam… swoja byla zone… i to mnie najbardziej bralo, bo wmawialem sobie, ze ona robi to dla mnie. Oklamywalem siebie, ale bylo przyjemnie, gdybym teraz mógl to widziec i wiedziec, ze ty naprawde robisz to dla mnie, swiadomie i celowo… to zwariuje…
– Zrobie wszystko dla ciebie, a juz nie raz gralam w sztuce i dobrze mi to wychodzilo.
– Opowiesz mi kiedys swoje zycie ?
Cholera… moze cos wie, moze wie nawet wszystko…. nie… wszystko nie moze wiedziec… ale cos podejrzewa i nie naciska.
– Opowiem, ale kiedys… dobrze ?
– Gdy bedziesz gotowa.
Nie… gdy ty bedziesz sprzedany, gdy zwiaze cie z soba w sposób jak najbardziej narkotyczny. Gdy zrozumiesz, ze naprawde kocham cie, a pierdolenie, na które mi zezwolisz, to moje d**gie imie. I tak bym sie jebala, ale z toba upieke kilka pieczeni na jednym ogniu.
Los… jest… nieprzewidywalny… teraz jest idealnie… czyli zaraz sie spieprzy…. ale jestem juz na to gotowa, tylko nie wiem jak bardzo oberwe. I czy to bede tylko ja, czy tez mój ukochany maz ?
Ale nie zapeszajmy, jest zabawa i trzeba korzystac..